Patryk Szczerba pisze:Pan Marcin znalazł się w lesie podczas polowania. - Czy o łowach nie powinni być informowani mieszkańcy - pyta. - Nie. W czasie nagonki lepiej szybko opuścić miejsce polowania - tłumaczą leśnicy.
Sprawą w ostatnim czasie zainteresował się jeden z gdynian, który w sobotę, 3 stycznia podczas spaceru w okolicach osiedli Sokółka, Sokółka II w Gdyni Wiczlinie natrafił na grupę myśliwych.
Strzelba za plecami
- Wszystko działo się o godz. 12 na czerwonym szlaku, przy wejściu do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Jest to miejsce codziennych spacerów mieszkańców, 200-300 metrów od zabudowań - mówi Marcin Samsel, świadek polowania.
Tłumaczy, że myśliwi polowali na dziki, swobodnie poruszając się po terenie leśnym.
- Przy mnie ustrzelili jeden okaz, ważący 40-45 kilogramów - zaznacza.
Tak mała odległość od domów mieszkalnych wzbudziła u gdynianina obawy.
- W pewnym momencie znalazłem się na linii strzału, mając myśliwych ze strzelbami za plecami - tłumaczy pan Marcin, pytając, czy tego typu łowy, bez tablic informujących o polowaniu przy wejściu do lasu, odbywają się zgodnie z prawem.
Znaczenie terenu jest niepotrzebne
Sprawdziliśmy. Teren wskazany przez mieszkańca należy do rewirów Koła Łowieckiego "Głuszec Wejherowo". Jak podkreśla pan Marcin, myśliwi oraz nagonka byli oznakowani, co jest wymagane przez przepisy. Okazuje się, że w przypadku polowań niepotrzebne są żadne specjalne znaki informujące o łowach, wystarczy zgoda nadleśnictwa zarządzającego terenem.
- Legalnie urządzane polowanie nie wymusza na uczestnikach żadnych dodatkowych oznaczeń przy wejściu do lasu informujących, że aktualnie na terenie odbywa się tropienie i zabijanie zwierząt - mówi rzecznik prasowy Nadleśnictwa Gdańsk, Witold Ciechanowicz.
O chęci polowania w danym terminie muszą zostać poinformowane - zgodnie z ustawą o prawie łowieckim - miejscowe nadleśnictwo oraz włodarze. Jak powiedział nam anonimowo jeden z pracowników Nadleśnictwa Gdańsk, w czasie polowań zdarzają się sytuacje, kiedy ludzie po prostu pragną zobaczyć, jak zabijane są zwierzęta.
Problem z ludzką ciekawością
- Niestety, podczas każdego polowania zbiera się sporo osób, dla których jest to atrakcja. Zwierzęta muszą być odstrzeliwane, ponieważ trzeba zachowywać równomierny rozwój populacji - wyjaśnia jeden z pracowników gdańskiego Nadleśnictwa, radząc, żeby w wypadku natrafienia na myśliwych oddalić się z miejsca nagonki.
Na terenie Gdyni działa aktualnie 15 kół łowieckich, których członkowie polują w wyznaczonych i wykupionych w tym celu miejscach.
To wcale nie jest śmieszne - przy okazji świątecznego wypadu w lasy oliwskie w pierwszy dzień ostatnich świąt nadziałem się na jeszcze parujące wnętrzności dzika strzelonego w noc wigilijną. Dodam, że było to na leśnej drodze, żółtym szlaku trójmiejskim, na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego - w górnej partii Doliny Radości. Niedaleko skrzynki "Głaz na Wzgórzu".
A kilka miesięcy temu myśliwcy zatłukli jelenia na ulicy Reja w Sopocie, na leśnym skrzyżowaniu. Niedługo bedą polować pod oknami naszych domów...
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
I tak "po ptokach", bo niedługo tu nie będzie ani zwierząt ani lasu. Firma Lasy Państwowe wytnie wszystko w diabły a myśliwcy (za zgodą nadleśnictwa) wytłuką całą żywinę. Już są na dobrej drodze, ich statystyki i sprawozdania odstrzeleń nie pokrywają się z inwentaryzacją zwierzyny, tak mniej więcej o połowę (oczywiście na niekorzyść zwierząt).
Lasy tak długo jak będą państwowe nie wytną nigdy więcej niż 80% przyrostu, co stanowi zwiększenie zasobności o 20 % rocznie, natomiast jeśli zostaną sprywatyzowane, to twój scenariusz może być bliski prawdy, bo wtedy będzie się liczył zysk nowego właściciela.
Uhm, tylko jak w takim razie wytłumaczysz to co się dzieje teraz w naszym lesie - państwowym, objętym granicami Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego i na dodatek leżącym w granicach administracyjnych Gdańska, Sopotu Gdyni...?
Rozumiem, że jesteś "z lasu", ale naszych "leśnych" (mówię o znajomych "szeregowych" leśniczych i parkowcach) już szlag trafia na to co wyrabia tutejsze nadleśnictwo. Po prostu wycina im las, i to mocno. Znacznie więcej niż "ustawowe" x%.
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Firma LP, nie może funkcjonować wg czyjegoś "widzimisię" /czyt indywidualnych decyzji nadleśniczego/, średnio w nadleśnictwie jest co roku 5-10 różnego rodzaju kontroli, dodatkowo co 5 lat jest tzw kontrola pełna. Kontrolowane jest wtedy wykonanie 10-letniego etatu cięć, i w przypadku przekroczenia, nadleśniczy poprostu przestaje być nadleśniczym, na odstępstwa od etatu zgodę wydaje minister, i t nie na zasadzie, że pozwala na więcej, tylko w ten sposób, że jeśli wymaga tego sytuacja np klęski wichury itp to nadleśnictwo może przekroczyć etat oczny, ale w następnych latach ma zmniejszone pozyskanie i etat 10-cioletni MUSI być zachowany.
Takie są realia.
Często opinie że "wycinają więcej", są na zasadzie że do tej pory akurat nie było zrębu a teraz akurat coś jest wycinane. Wiek rębności dla sosny to w zależności od warunków 80-100 lat, i drzewostany w tym wieku są wycinane, bo już przestają przyrastać i ich jakość się pogarsza. Na ich miejsce są oczywiście sadzone nowe, i tak w kółko, jak u rolnika na polu z ty że rolnik zbiera plon co roku a w lesie co ok 100 lat.
Tia, to zobacz realia które tu panują - są nieźle opisane na stronie którą cytowałem wyżej (http://www.lasy-oliwskie.info.pl/).
Oczywiście podpierając się argumentacją którą przedstawiasz wszystko będzie OK. Ale chyba nie o to chodzi...
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Wszystko przez brak zrozumienia podstawowych zasad hodowli lasu, problem że: "Ja chcę mieć duże drzewa tj las wokół siebie" jest OK, niestety wiele argumentów przytoczonych w linkowanym przez ciebie artykule jest nie trafionych.
>> fabryka tlenu -- biomasa młodników /jest większa/ produkuje więcej tlenu niż starodrzew
>> Natychmiast zlikwidować płoty dookoła poręb i młodników -- wtedy zwierzyna zgryzie nasadzenia i praca pójdzie na marne,
>> Natychmiast zlikwidować ambony myśliwskie -- jescze więcej szkód od zwierzyny, gorsza kondycja lasu, słabsze uprawy,
>> Koła łowieckie powinny egzekwować od Lasów Państwowych -- totalna bzdura, koła prowadzą gospodarkę na dzierżawionym terenie, sprzedają upolowaną zwierzynę, sprzedają polowania, osiągają zyski to dlaczego lasy mają płacić rolnikom?
>> przypadkowe społeczeństwo powinno mieć udział w ustalaniu celów gospodarki leśnej -- następna bzdura, najpierw może by jednak przeczytać hoćby zasady hodowli lasu - a może wogóle "przypadkowe społeczeństwo" powinno kierować wszystkim, np zarządzać siłami zbrojnymi, bankiem centralnym itp?
Autor artykłu może i ma dobre chęci, należy pamiętać że las sam nie rośnie, - mógłby, gdyby właśnie nie przemysł, zanieczyszczenia środowiska itp, ciekawe jak autor by reagował gdyby owy las był w większości suchymi kikutami po matrwych drzewach, wtedy miał by pretensje że leśnicy nic nie robili.
Prawda jest taka, że lesistość Polski się zwiększa, zapas drewna na pniu się zwiększa, lasy się starzeją ?średnia wieku wzrasta/ i siłą rzeczy pozyskanie drewna rośnie.
Pozrawiam, JS
Wyżej opisana sytuacja to chyba bardziej przypadek, nieszczęśliwe zdarzenie wywołane bezmyślnością organizatora polowania, a mające związek z brakiem odpowiednich przepisów prawa.
Taką mam nadzieję...
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której podczas zawodów strzeleckich w dyscyplinie np Hunter Field Target, aby ktokolwiek przypadkowy łaził po torze... W przypadku postrzelenia przypadkowego przechodnia organizator resztę życia spędziłby na państwowym wikcie, pomimo że strzela się z karabinków pneumatycznych.
Mimo wszystko chyba łatwiej złamać nogę w jakiejś dziurze, niż stać się przypadkową ofiarą polowania.
Strzeż nas Panie przed jednym i drugim.
...A skrzynki miejskie? W mieście o wiele łatwiej o wypadek lub co gorszego... Nawet w miejscu bezpiecznym, takim jak przejście dla pieszych, chodnik czy przystanek autobusowy.
..."Im bardziej jej szukam, tym bardziej jej tam nie ma"... trójmiasto, Kępa Redłowska (OP18B6), 29/05/2009 godz 22.30
Oj płonne nadzieje, to nie pierwsze i nie 10-te polowanie na terenie TPK w ostatnich miesiącach - w weekendy, w granicach miasta, na znakowanych szlakach turystycznych i spacerowych...
Co najwyżej pierwsze które przedarło się do mediów.
Tyle, że to nie zawody strzeleckie tylko usankcjonowane prawnie hobby z ostrą amunicją. Tylko czekać, aż kogoś postrzelą.
"A ja sobie jeżdżę na motorowerze i nocą na szosie łapię w worek jeże..." (Jan Krzysztof Kelus)
Jeśli piszesz o zabijaniu zwierząt, to zgoda. Mój odnosił się jednak do oznaczania leśnych skrytek trupią czachą.
Teoretycznie, wchodzący do lasu powinien wcześniej upewnić się w najbliższym leśnictwie, czy nie jest prowadzone w okolicy jakieś polowanie. Myśliwi mają obowiązek zgłaszać wyjście w "rewir" (obszar łowiecki). Życie pokazuje, że ludzie mają swój własny pogląd na wiele spraw, m.in. na tą. W gazetach można co jakiś czas poczytać. Polowanie w lasach miejskich to dowód na zwyrodnienie tzw. obyczajów łowieckich. Profilaktycznie: nie rozwijajmy dalej wątku, czy pytamy, wchodząc do lasu, czy nie. Ja nie pytam.
może warto by znaleźć i udostępnić w jakiś sposób mapę obszarów łowieckich, a potem przy zakładaniu skrzynki gdyby współrzędne na to wskazywały byłby dopisek "skrzynka znajduje się na obszarze łowieckim"