Voit pisze:Nawigacja w samochodzie jest dla mnie zbędnym dodatkiem.
W moim przypadku jest wręcz odwrotnie :")
Voit pisze:
-Jeśli znasz miasto, to tylko wkurzasz się gdy prowadzi na manowce...
Ostatnio gadałem z warszawskim taksówkarzem (używał nawigacji, a jakże), który stwierdził, że pracuje w tym zawodzie 30 lat, ale nie odważyłby się powiedzieć, że "zna miasto na przelot". Nawigacja pomagała mu zwłaszcza do namierzenia w którym miejscu ulicy jest np. numer domu pod który ma podjechać - przydatne, zwłaszcza gdy miasto zakorkowane a część ulic po których się poruszasz jest jednokierunkowa...
Ja sam dzięki nawigacji namierzyłem w W-wie co najmniej kilka skrótów, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia. I raczej nie przyszłoby mi do głowy, że one istnieją, tylko jechałbym tak jak wszyscy, męcząc się w korkach.
Voit pisze:
-Jeśli nie znasz miasta, to też prowadzi na manowce i nawet o tym nie wiesz.
Nie zgodzę się.
Po pierwsze, bardzo pomaga przejechać przez miasto którego nie znasz, a które nie ma np. obwodnicy (czyli większość miast w Polsce). Oznakowanie skrętów czy kierunków wylotówek baaardzo wiele pozostawia do życzenia, nie tylko zresztą u nas. Kiedyś spędziłem nadprogramową godzinę w Sofii, bo skręt z obwodnicy na wylotówkę nawet nie był oznaczony (wyglądał jak jedno ze skrzyżowań z innymi drogami, których pełno na ichniej "obwodnicy") - pech chciał, że nie miałem w nawigacji mapy tamtego terenu. Zanim zawróciłem i znalazłem właściwy wyjazd, minęło dobrych kilkadziesiąt minut. A nawigacja brzęknęłaby tylko "skręć" i miałbym łatwiej.
Po drugie - nawet jeśli jakaś droga okaże się nieprzejezdna (co nie musi wynikać z tego, że nawigacja ma złe mapy - kierunkowość ulic też się czasem zmienia, nie mówiąc już o remontach), Mając nawigację jesteś w stanie szybciej wyznaczyć trasę objazdową. Być może mniej optymalną niż taka, jaką byś samemu poprowadził, tyle że czasem zanim wyciągniesz i przestudiujesz mapę, to z nawigacją już jesteś daleko za felernym miejscem... Nie mówiąc o tym, że aby wytyczyć objazd samodzielnie, musiałbyś znać teren po którym się poruszasz, bo inaczej masz takie same szanse wpuścić się w jakiś kanał jak w sytuacji, gdybyś słuchał softu nawigacyjnego.
Nawigacja przydaje się też poza miastem, na przelotówkach - tym bardziej im więcej jeździsz, oraz im częściej jeździsz po terenach kompletnie obcych. Oczywiście że z mapą "papierową" też się da (tę zresztą i tak należy ze sobą zabierać), tyle że w sytuacji gdy masz np. perspektywę pokonania 1000km w ciągu jednego dnia, nawigacja pozwala oszczędzić naprawdę sporo czasu.
I właśnie to jest jej główna przydatność - oszczędzanie czasu koniecznego do zatrzymania się, wyciągnięcia mapy, przestudiowania jej, i wytyczenia trasy. Oraz podwyższonej uwagi aby pilnować się gdzie jesteś i czy nie przegapiłeś właściwego skrętu - możesz się skupić na prowadzeniu pojazdu. Gdy jedziesz samochodem, to czy zrobisz 5 km więcej czy mniej jest przecież mniej istotne niż to, żebyś trafił pod wskazany adres. A to nawigacja bardzo ułatwia.
Oczywiście, jak przy wszystkim - trzeba przy korzystaniu z nawi po prostu myśleć...
A w linkowanym materiale nawigacja nie jest niczemu winna - gość zignorował znaki drogowe, które przecież mogły się pojawić kiedykolwiek - np. dzień wcześniej. A żadna mapa nawigacyjna nie ma map zaktualizowanych tak, aby idealnie pasowały do bieżącej sytuacji - dlatego korzystając z niej trzeba jednak trochę myśleć i patrzeć na to co się dzieje na drodze...
Osobna rzecz, że parę razy właśnie dzięki nawigacji zorientowałem się, że droga oznaczona jako "ślepa" jest jak najbardziej przejezdna. Tyle że ładując się w takie miejsce zdawałem sobie sprawę, że soft może się mylić a ja być może będę zmuszony zawrócić...