Może dlatego że jestem jak to nazywasz ignorantem to dla mnie taki szczegół jak łączność przez radiotelefon jest bardzo ważna, wręcz niezbędna w takich przypadkach i dlatego moja ignorancja jest zdziwiona że zawodowcy nie zwracają na to uwagi. Lokalizacja w terenie również jest ważna i tutaj moja ignorancja jest podwójnie zdziwiona że nie mieli lokalizatorów a raczej że mieli jeden - to albo uważają że są one nieprzydatne (to po co mieli jednak ten jeden ?) albo są przydatne (to dlaczego mieli tylko jeden ?).zaborz pisze:Czy koniecznie musisz się wypowiadać w temacie , w którym jesteś kompletnym ignorantem ?Silent A pisze:Dla mnie to jakaś partyzantka. radiotelefony nie działają (u 2 z 4), SPOTy gubią (tylko jeden na 4 ?), zmieniają polecenia kierownika wyprawy (miały być 2 ataki 2 osobowe w odstępie 24 godzin był jeden 4 osobowy) i co ważniejsze cisną do góry za wszelką cenę - przecież zmęczenie musiało być długo przed szczytem i zamiast zawrócić to cisnęli do końca a później nie mieli sił wrócić.
Co do samego lokalizatora to z tego co widziałem np tutaj (http://polphone.pl/u/p2825_SPOT__sateli ... or_GPS.php) to nie jest to taki zwykły GPS i nie można za jego pomocą nawigować (nie ma ekranu) - on jest dla śledzących a nie dla użytkownika (aby np kierownik wyprawy wiedział gdzie są ludzie). Zastanawia mnie tylko zakres pracy - do 6492m.
O helikopterach nic nie mówiłem bo dla takiego ignoranta jak ja jest jasne że tam nic takiego nie doleci.
Oczywiście brak działających radiotelefonów czy lokalizatora nie był przyczyną tragedii tylko (najprawdopodobniej) zmęczenie.