Zapachy tego samego typu, tylko dużo mocniejsze ma ławka, na której dziennie usiądzie w takiej okolicy co najmniej kilkaset osób, czyli wielokrotnie więcej, niż dotknie kesza. Skrzynka nie odróżnia się zapachowo od tła, dopóki nie wrzucisz tam czegoś bardzo aromatycznego, na co zresztą pies nie powinien zareagować, bo szkoli się go do wykrywania określonych zapachów, a nie wszystkiego, co mocniej pachnie. Inaczej wariowałyby w dowolnym miejscu w mieście, które jest prawdziwym kalejdoskopem smrodu i aromatu.Taki macany przez keszerów kesz ma różnorakie zapachy i może przyciągać psy. Jestem pewny, że część keszy jest demaskowana właśnie przez psy i to nawet skrzynek dobrze ukrytych.
Zagrożeniem są mugole i kamery, które tak uwielbiają instalować w polskich miastach. Zwłaszcza, jeśli w końcu wejdą algorytmy automatycznie analizujące tzw. podejrzane zachowania. Coś takiego działa już bodajże w Bytomiu, a polscy programiści w pewnym momencie stali się niechlubnymi pionierami takiej technologii, wykonując na zlecenie UE prace nad rozwojem algorytmów i opracowania systemu, który je implementuje. Jeśli tego typu systemy wejdą, to przy obecnej skali monitoringu o keszingu w polskich miastach będzie można zapomnieć chyba, że panowie w niebieskich czapkach się z nami oswoją
Taka ciekawostka: podczas jednego z warszawskich spotkań przechodziliśmy koło Mostu Poniatowskiego. Nad zamkniętymi drzwiami, które nie wiem, dokąd prowadziły, była zainstalowana kamera, która zmieniała swoje położenie, podążając za naszą pozycją. Ciekawe, czy to automat, czy kogoś zainteresowaliśmy.
Tak się wydaje, ale na wykrycie potencjalnej próby składa się dużo więcej niż pójście na miejsce i zostawienie paczki, dlatego jednak większość takich prób w Europie jest udaremniana. Stąd służby mogą olać skrzynkę albo jej nie zauważyć, a znajdą coś, co zostanie ukryte na Stadionie Narodowym.A tak na marginesie, geocaching uświadomił mi jedną przerażającą rzecz - jak łatwo doświadczona osoba może podłożyć bombę, tak by nikt nie zauważył.
Jest to niestety pewien argument za mikrusami w ruchliwych miejscach. Nikt nie robi ładunku wielkości skuwki od długopisu.Osobiście uważam, że jeśli zainstalujesz mikrusa lub malucha nikt z tego powodu nie wezwie...
Zdziwiłbyś sięA co do uwagi Meteora - podejrzewam, że na niektóre nasze pomysły na schowanie skrzynki nie są w stanie wpaść ani 'odpowiednie służby', ani ci źli którzy chcą nabroić.
Nie przesadzajmy, to są techniki sprzed kilkunastu lat. Nie tak to dzisiaj wygląda i nie w takich miejscach się tego dokonuje.Albo obejrzą zapisy i będą szukali wzorca (zgodnie z książkami szpiegowskimi) kiedy agenci obcych wywiadów przerzucają sobie informacje :/
Jeśli dojdą do tego, że to nie Ty dzwoniłeś, czyli nie Ty sprowokowałeś akcję i wygenerowałeś koszty, to nie Ciebie będą ścigać, choć pewne nieprzyjemności możesz mieć.Ale w sytuacji, kiedy jakiś bęcwał-żartowniś dzwoni że podłozył bombę, przyjeżdża policja, zamyka ćwierć miasta, szuka, i znajduje - normalnie nieznajdywalną - skrzynkę? Albo ją wysadzą (dla mnie strata o tyle, że muszę reaktywować, najlepiej w innym miejscu), albo ją otworzą i będą ciągać o koszta mnie, zamiast tego idioty.