woytas pisze:A podobno zrobic dobry cache nie jest zadnym problemem :>
Jeśli ja coś takiego napisałem, to musiałem być co najmniej pijany :"P
Założenie dobrego cache tradycyjnego jest takim samym problemem jak założenie dobrego wirtuala. Może troszkę łatwiej, ze względu potencjalną atrakcyjność okolicy, ale też nie zawsze.
Przecież o tym właśnie piszę, stwierdzając że "problemem są kiepskie skrzynki, a nie wirtualne jako takie"
kufel pisze:Zastanówmy się nad inną opcją-zakładanie skrzynki po jakimś czasie ,tzn.po miesiącu od rejestracji,lub po iluś tam skrzyneczkach odkrytych.
To już by było bliższe mojemu podejściu, jednak nadal jest to podejście "ilościowe".
Jest też z tym parę problemów. Pierwszy (np. brak skrzynek do zdobycia w okolicy) jużÂ został dość dobrze omówiony. Ja wspomnę więc tylko o drugim - geocaching to nie jest zabawa wymagająca jakiejś specjalistycznej wiedzy. Już wielokrotnie pisałem, że odwołuje się ona dość mocno do zabaw znanych jeszcze ze skautingu. I co za tym idzie istnieje możliwość, że totalny nowicjusz będzie miał pomysł na genialne skrzynki, oraz taka, że "weteran" będzie szedł na łatwiznę.
Dlatego uważam, że ilościowe kryteria nie mają sensu, bo nie uwzględniają tego o co chodzi - jakości.
Tak się bowiem składa, że produkty najwyższej jakości są jednocześnie produktami o najniższym nakładzie. Jeśli uznamy że skrzynka to swego rodzaju "produkt", łatwo dojdziemy do wniosku, że premiowanie "ilości" pośrednio wpływa na obniżenie się jakości, eliminując skrzynki geocacherów działających "niskonakładowo".
W tym kontekście autoryzacja skrzynek znana z GC okazuje się wcale niegłupim pomysłem. Ale z nim też jest ileś konkretnych problemów, więc wcale nie wiem czy wprowadzenie czegoś takiego na OC by się dobrze skończyło.
Wychodzi więc na to, że najsensowniejsza jest ocena "post factum", czyli... system oceny skrzynek :")
Bas pisze:Efekty czesto sa takie, ze trzeba porownywac teren ze zdjeciem, zeby zlokalizowac miejsce, bo inaczej nie da rady - BEZ SENSU !
TuśÂ mi brat! :")
Kiedy pisałem krytykę zakopywanych skrzynek, również to miałem na myśli - mianowicie, że takie skrzynki w przeważającej większości przypadków, są nie do namierzenia bez spoilera, czy innego "pokazywania palcem". A to z jednej strony wymaga ciągnięcia ze sobą tony sprzętu (tylko ze względu na spoilery noszę ze sobą w teren palmtopa, choć całą bazę skrzynek i opisów mam w GPS), a z drugiej - odbiera sporą część radości z poszukiwań.
Czasami znajduję opisy skrzynek, które są nieco "zawoalowane" (np. "szukaj dziury w całym"), a zarazem na tyle jednoznaczne, że skrzynka nie wymaga spojlera. Przyznam, że takie skrzynki podobają mi się najbardziej.
Dzisiaj, buszując po Kampinosie dotarłem do trzech skrzynek, z których tak naprawdę tylko jedna była do odszukania bez oglądania zdjęć.
Jest jeszcze czwarta, pomyślana chyba jako końcówka multikesza (opisana jako "koniec gry", choć autor inny i wskazanie jest "w miejscu końca"), ale stanowiąca w serwisie odrębną skrzynkę, oczywiście zakopaną.
Nie ma przy niej zdjęć, ani niczego, co by precyzowało miejsce - można sobie zryć parędziesiąt metrów kwadratowych w poszukiwaniach. Tym bardziej, że dziś GPS w tym akurat miejscu pokazywał dokładność między 20 a 30 metrów, więc dość spory rozrzut pozycji.
Pocieszam się póki co, że może w pozostałych skrzynkach należących do "gry" będą jakieś precyzyjniejsze wskazówki. Choć z drugiej strony... miejsce jest na tyle nijakie, że nawet gdy będę następnym razem w okolicach, wątpię żebym się tam zatrzymywał.
Tym bardziej, że moja luba marudzi, że są to skrzynki chowane "na wiewiórkę", i nie ma sensu tracić na nie czasu :"P
Czytam też trochę opisów skrzynek z innych krajów - niektóre są naprawdę inspirujące pod względem miejsc, sposobu ukrycia, czy wreszcie opisu oraz sposobu sformułowania wskazówek.
Czemu u nas tak często idzie się na łatwiznę?