Strona 5 z 8

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 00:32
autor: Żywcu
Lza pisze:Otóż oświadczam, że (jako prawdopodobnie jedyna para jednopłciowa w serwisie OC) - nie mamy wraz z Elą parcia na małżeństwo. :twisted:
He he :lol: - myślę, że się mylisz (chyba inną parę jednopłciową poznałem :D - choć myślałem, że Wy po legalizacji jesteście) :!:
Inną sprawę, poruszyć muszę - do puki wątek trzymał się tematu, było zabawnie i fajnie się go czytało :!:
Teraz jedzie w światopoglądy i politykę - taki mi się nie podoba :( Coś z tym trzeba zrobić. W pierwszym apelu proszę o podtrzymanie w wypowiedziach relacji geocachingu i małżeństwa...
___________________________________________________________________________________________________
Ja sobie przypominam fajne zdarzenia, jak do kolegi "mamusia" przyjechała i "musiał" wcześniej do pracy wyjść... (ze trzy FTF'y padły :wink: ) i inną sytuację, gdy sam dobrym zięciem byłem (bo przy okazji zwyczajnego załatwiania spraw teściowej, połączyłem z kilkoma keszami - jeden nawet był w temacie "mamusi", taka ciekawostka ogrodnicza OP3EBA ).
Proszę trzymajmy się tenatu, wątek nadal fajny będzie 8)

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 01:58
autor: Sebastian
W ramach powrotu do pierwotnego wątku, powiem Wam, szkoda że parę lat wcześniej Bill Clinton nie uwolnił sygnału GPS...

Zawsze byłem leniwy, a moja małżonka lubiła aktywnie spędzać czas, w końcu ode mnie odeszła.

Wcześniej padały z mojej strony słowa - Kochanie, nie wychodźmy nigdzie, zaraz będzie ciekawy program w telewizji, proszę Cię nie jedziemy w żadne góry, tam się możemy zmęczyć, poza tym to bez sensu chodzić po górach, trzeba wejść na szczyt, a później wrócić.

No i poznała "geokeszera", któremu chciało się na te góry wchodzić...

Pozdrawiam Sebek.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 05:26
autor: marwaldor
Sebastian pisze: Zawsze byłem leniwy[...]
Ja bym to ujął tak: "Zawsze pieczołowicie dbałem o ognisko domowe i przez to stałem się domatorem."
A domatorstwo, czyli spędzanie wolnego czasu z ukochaną i dziatkami jest wpisane w naturę każdego mężczyzny.
Natomiast skrzętnie pominąłbym kwestię największych domowych przyjaciół faceta: fotela, tv i piwa.
Stryker pisze:"Kluczem do dobrego związku jest jego brak" ;-)
Przez analogię:
Kluczem do wypicia szybkiej flaszki (praktykuję z sąsiadem) jest brak wypicia tejże flaszki.
Stryker - zadziwiasz mnie.
Stryker pisze: Poza tym "nieco" niestosowne pytania zadajesz wg mnie aby na końcu stwierdzić, że "miał być temat do żartów". Granica jest cienka, sam ją przekraczasz..
Pytania są wyjątkowo stosowne. I skierowane do Pań, które twierdzą że zalegalizowane związki to zło.
I wyjątkowo nie skierowane do Ciebie.

Na koniec ustosunkuję się do tego:
O ile mi wiadomo parcie na ślub mają głównie okołokościelne grupy. Spowodowane jest to nękaniem młodych kobiet za staropanieństwo. Przez matki, ciocie, kuzynki itp. Niemężatka jest w KK człowiekiem drugiej kategorii, w związku z czym ma straszne parcie na ślub z byle kim byleby, bo bez tego nikt jej nie szanuje.
1.Ja oraz moja małżonka nie należymy/należeliśmy do żadnych grup okołokościelnych. Osobiście bliżej mi do grup antykościelnych.
2.Nikt nigdy nie nękał mojej żony !!! (no chyba że ja ale o coś innego :D )
3.Ożeniłem się z miłości do niej !!!
4.Nie sądzę, że moja wybranka wyszła za mnie jak za byle kogo, byleby nie być człowiekiem drugiej kategorii i aby być szanowaną !!!

Ktoś uważa, że założenie rodziny w nieformalnym związku jest w porządku. Ok. To wolny kraj i wolny wybór.
Ale niech od razu nie porównuje mnie do katola, a mojej żony do spanikowanej histeryczki pod presją, tylko dlatego że jesteśmy po ślubie....

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 08:28
autor: ronja
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za aktywne poprawianie mojego i tak dobrego nastroju. Kolejne wątki czytam z coraz większym rozbawieniem :D Miłego (wesołego) dnia !

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 09:44
autor: łowca
Cebulka pisze:Nie pasuje, to się rozwieść i cześć - tu zgadzam się z Łowcą.
OOO protestuję. Nic podobnego nigdy nie mówiłem.

Nie pasuje - nie wiązać się. To i owszem.

A co do 'okołokościelnych' srodowiesk, to sam będąc z takowego mogę Wam powiedzieć niejako z wewnątrz - parcia na ślub typu 'szybko szybko żebyś starą panną nie została' to praktycznie nie widziałem. Za to masę razy słyszałem i widziałem sugestie typu 'przemyśl i rozważ to sobie dobrze, żebyś nie żałował(a)'.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 13:51
autor: Cebulka
Kolego Marlwaldorze, zaczęłam już smarować jakiegoś tłustego posta, ale kolega pozwoli, że jednak sobie odpuszczę, co by większego OT nie robić, niż jest i swojego jeszcze nienarodzonego dziecka z nieformalnego związku nie denerwować bez sensu nadprodukcją adrenaliny.
Także pozdrawiam i współczuję ciasnych horyzontów.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 14:03
autor: krystiant
Uważasz, że Marwaldor ma ciasne horyzonty, bo wziął ślub :shock: To ja też mam ciasne horyzonty :D

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 14:07
autor: zyr
wracając do humorystycznego aspektu tego wątku - uważam że bycie małżonkiem ma kolosalną zaletę - w razie czego nie nazwą mnie w telewizji "pijanym konkubentem" :)

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 14:28
autor: Cebulka
@Krystian: nie, wcale nie mam nic przeciwko małżeństwom. Czy wynika to z moich postów?
@Zyr: zgadzam się, to kolosalna zaleta. Ale zauważ, że żeby ktoś nazywał Cię w telewizji "pijanym konkubentem", nie wystarczy być konkubentem, ale trzeba być jeszcze do tego pijanym i zrobić coś takiego, żeby telewizja miała co roztrząsać. A na bycie ch*em małżeństwo nic a nic nie pomaga :wink:

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 14:38
autor: krystiant
Cebulka pisze:A na bycie ch*em małżeństwo nic a nic nie pomaga
Co racja,to racja. A tak przy okazji - jak ci się udało zamiast "a" "m" nacisnąć "shift 8" :wink:

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 14:41
autor: Cebulka
A wiesz, jakoś tak... mam klawiaturę w rozmiarze "mała warszawska".

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 18:10
autor: marwaldor
Cebulka pisze: Także pozdrawiam i współczuję ciasnych horyzontów.
Nawzajem :)

P.S.
Założysz kiedyś rodzinę to wtedy pogadamy o Twych horyzontach, jak równy z równym.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 19:02
autor: lavinka
marwaldor pisze:
Cebulka pisze: Także pozdrawiam i współczuję ciasnych horyzontów.
Nawzajem :)

P.S.
Założysz kiedyś rodzinę to wtedy pogadamy o Twych horyzontach, jak równy z równym.
ROTFL Zwizualizowałam sobie Cebulkę przy garach ryczącą do męża, że nie pozwala mu iść na keszowanie, bo ma z nią obejrzeć jej ulubioną telenowelę ;D

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 19:08
autor: lavinka
Cebulka pisze:
lavinka pisze:O ile mi wiadomo parcie na ślub mają głównie okołokościelne grupy.
Zgadzam się. Ale to wynika raczej głównie z tego, że wierzącym zależy na "zalegalizowaniu" (że tak to ujmę w skrócie) swojego związku przed bogiem. A niewierzący mają ze ślubu tylko dwie korzyści: fajne wesele i wspólne rozliczanie podatków. A to niekiedy za mało, żeby się chciało człowiekowi ganiać po urzędach.
lavinka pisze:Chyba że mówimy o sytuacji, kiedy pan ucieka z domu na kesze, by się wywinąć od obowiązków. No ale to nie wina hobby jako takiego tylko niedojrzałości pana. Równie dobrze mógłby wychodzić do kumpli na trzepak, co za różnica? Tylko nie nazywajmy tego wtedy "moja żona nie akceptuje mojego hobby", bo to hobby nie ma w tym wypadku kompletnie nic do rzeczy :)
Cały ten wątek przypomina mi jako żywo rozmowę, którą odbyłam z pewnymi panami (że personalnie nie wymienię :wink:) w maju, późną nocą przy ognisku, kiedy żony tych panów opiekowały się dziećmi w pokojach tudzież dawno spały. I powiem Ci, że obu stron padały dość podobne argumenty, co tutaj na forum... Konkluzja (poza tym, że piwo jest dobre) była taka, że nie każdy dobrze odnajduje się w partnerstwie i niektórzy wolą tradycyjny podział ról, który wbrew pozorom ma pewne korzyści - w postaci poczucia stabilizacji, dobrych warunków do wychowywania potomstwa itd. Czyli w sumie co kto lubi.
Ale marudzenie niektórych tutaj na swoje partnerki szczerze mnie zadziwia. Nie pasuje, to się rozwieść i cześć - tu zgadzam się z Łowcą.
marwaldor pisze: Przykład: nie wyobrażam sobie posiadania dzieci w niezalegalizowanym związku. Mam na myśli legalizację przynajmniej formalno-prawną (U.S.C.)
A to dlaczego? Chętnie się dowiem.

marwaldor pisze:Żony są bardzo mało tolerancyjne na hobby swoich mężów. Podświadomie traktują to jako próbę zerwania się ze smyczy. Stąd nagłe mnożenie spraw nagłej potrzeby w momencie próby wyskoczenia w teren. A potem zarzut nieróbstwa. Wspomnę jeszcze, że same mają dużo mniej zainteresowań niż my, więc nie bardzo czują znaczenie słowa "pasja"...
W ten oto sposób za jednym zamachem obraziłeś wszystkich użytkowników mających żony, użytkowniczki będące żonami oraz użytkowniczki, które jeszcze żonami nie są, ale kiedyś będą. Gratulacje :D
To ja może jestem naiwna, że wierze że partnerstwo jest możliwe nawet przy tradycyjnym podziale ról. Ot, bierze się dzieciaka w wózku na spacer po parapetach i rynnach i dziuplach w parku i po sprawie. Mąż do tego nie potrzebny, może sobie szukać sam. O ile da radę wstać od stołu lub sprzed telewizora. (w tradycyjnym podziale ról pan wieczory spędza w pubach bez żony oczywiście, o ile się nie mylę, to także nie może skoczyc na kesze ale to już raczej winy żony nie widzę) :)

Mnie się wydaje, że niektórzy panowie mają żony w funkcji matek, którym się boją podskoczyć. No cóż, ktoś tu pisał o braku jaj... jak sobie pomyślę, że Meteor by się mnie pytał o pozwolenie na wyjście ze znajomymi na piwo, to nie ,nie, uszczypnijcie mnie! Niech ten koszmar zniknie!

lavinka co właśnie idzie zmywać gary i więcej flejmować dziś nie będzie :D

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 19:11
autor: lavinka
łowca pisze:
Cebulka pisze:Nie pasuje, to się rozwieść i cześć - tu zgadzam się z Łowcą.
OOO protestuję. Nic podobnego nigdy nie mówiłem.

Nie pasuje - nie wiązać się. To i owszem.

A co do 'okołokościelnych' srodowiesk, to sam będąc z takowego mogę Wam powiedzieć niejako z wewnątrz - parcia na ślub typu 'szybko szybko żebyś starą panną nie została' to praktycznie nie widziałem. Za to masę razy słyszałem i widziałem sugestie typu 'przemyśl i rozważ to sobie dobrze, żebyś nie żałował(a)'.
Znaczy, nie jest tak źle jak myślałam. Ze środowiskami kościelnymi mam kontakt sporadyczny, ale mentalność wyznawana głównie przez kobiety właściwie - mnie zadziwia. Jak któraś nie urodzi dziecka do trzydziestki, uważa to za osobistą porażkę życiową. No ale widać miałam pecha spotykać takie a nie inne osoby.