Strona 4 z 8

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 11:48
autor: łowca
lavinka pisze:
filips pisze:@lavinka, @root: nie mylcie "partnerstwa" z "małżeństwem" - to dwie różne rzeczy
Hę? Dla mnie złe małżeństwo równa się rozwód. Złe małżeństwo to brak partnerstwa między innymi. Ale ja jestem z nowoczesnej rodziny, same rozwody i masa ludzi ceniących sobie święty spokój, zamiast użerania się z nieakceptującym partnerem. Jak pisałam wyżej, co kto lubi. Gdybym nie akceptowała górskiej pasji Meteora i gdyby on nie akceptował mojego zamiłowania do flejmików, to byśmy się dawno rozstali, bez względu na to czy bylibyśmy małżeństwem, czy nie. :)
Ja tak się zastanawiam ... skoro nie akceptuje się pasji (dowolnej) u swojego potencjalnego małżonka - to po co pchać się w ślub? Żeby mieć okazję do rozwodu?
Czy nie jest prościej znaleźć sobie kogoś, z kim można się dogadać? Kogoś, kto polubi nasze pasje a nas zarazi pozytywnie swoimi?

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 11:53
autor: lavinka
łowca pisze:
lavinka pisze:
filips pisze:@lavinka, @root: nie mylcie "partnerstwa" z "małżeństwem" - to dwie różne rzeczy
Hę? Dla mnie złe małżeństwo równa się rozwód. Złe małżeństwo to brak partnerstwa między innymi. Ale ja jestem z nowoczesnej rodziny, same rozwody i masa ludzi ceniących sobie święty spokój, zamiast użerania się z nieakceptującym partnerem. Jak pisałam wyżej, co kto lubi. Gdybym nie akceptowała górskiej pasji Meteora i gdyby on nie akceptował mojego zamiłowania do flejmików, to byśmy się dawno rozstali, bez względu na to czy bylibyśmy małżeństwem, czy nie. :)
Ja tak się zastanawiam ... skoro nie akceptuje się pasji (dowolnej) u swojego potencjalnego małżonka - to po co pchać się w ślub? Żeby mieć okazję do rozwodu?
Czy nie jest prościej znaleźć sobie kogoś, z kim można się dogadać? Kogoś, kto polubi nasze pasje a nas zarazi pozytywnie swoimi?

Prawda? No właśnie!

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 11:55
autor: krystiant
łowca pisze:Czy nie jest prościej znaleźć sobie kogoś, z kim można się dogadać? Kogoś, kto polubi nasze pasje a nas zarazi pozytywnie swoimi?
tak powinno być, ale niektórzy podejmują decyzje na szybko, pod wpływem emocji i bez zastanowienia, a potem się dziwią i płaczą... I ta zasada dotyczy nie tylko małżeństwa...

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 14:46
autor: łowca
krystiant pisze:
łowca pisze:Czy nie jest prościej znaleźć sobie kogoś, z kim można się dogadać? Kogoś, kto polubi nasze pasje a nas zarazi pozytywnie swoimi?
tak powinno być, ale niektórzy podejmują decyzje na szybko, pod wpływem emocji i bez zastanowienia, a potem się dziwią i płaczą... I ta zasada dotyczy nie tylko małżeństwa...
Naprawdę, nie uwierzę że ktoś o zdrowej psychice i z pofałdowaną korą mózgową decyduje się na ślub bez zastanowienia ... i owo niezastanowienie trwa przez (co najmniej) kilka miesięcy przygotowań ślubnych.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 15:05
autor: pan_ryba
łowca pisze:Naprawdę, nie uwierzę że ktoś o zdrowej psychice i z pofałdowaną korą mózgową decyduje się na ślub bez zastanowienia ... i owo niezastanowienie trwa przez (co najmniej) kilka miesięcy przygotowań ślubnych.
Uwierz. Jest bardzo dużo takich przypadków.

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 15:53
autor: lavinka
łowca pisze:
krystiant pisze:
łowca pisze:Czy nie jest prościej znaleźć sobie kogoś, z kim można się dogadać? Kogoś, kto polubi nasze pasje a nas zarazi pozytywnie swoimi?
tak powinno być, ale niektórzy podejmują decyzje na szybko, pod wpływem emocji i bez zastanowienia, a potem się dziwią i płaczą... I ta zasada dotyczy nie tylko małżeństwa...
Naprawdę, nie uwierzę że ktoś o zdrowej psychice i z pofałdowaną korą mózgową decyduje się na ślub bez zastanowienia ... i owo niezastanowienie trwa przez (co najmniej) kilka miesięcy przygotowań ślubnych.
O ile mi wiadomo parcie na ślub mają głównie okołokościelne grupy. Spowodowane jest to nękaniem młodych kobiet za staropanieństwo. Przez matki, ciocie, kuzynki itp. Niemężatka jest w KK człowiekiem drugiej kategorii, w związku z czym ma straszne parcie na ślub z byle kim byleby, bo bez tego nikt jej nie szanuje. Natomiast skąd to marudzenie u mężczyzn, których raczej nikt do ślubu nie zmusza to nie wiem. Chyba że mówimy o sytuacji, kiedy pan ucieka z domu na kesze, by się wywinąć od obowiązków. No ale to nie wina hobby jako takiego tylko niedojrzałości pana. Równie dobrze mógłby wychodzić do kumpli na trzepak, co za różnica? Tylko nie nazywajmy tego wtedy "moja żona nie akceptuje mojego hobby", bo to hobby nie ma w tym wypadku kompletnie nic do rzeczy :)

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 18:12
autor: marwaldor
lavinka pisze:
O ile mi wiadomo parcie na ślub mają głównie okołokościelne grupy.
Większych pierdół dawno nie słyszałem :)
Przykład: nie wyobrażam sobie posiadania dzieci w niezalegalizowanym związku. Mam na myśli legalizację przynajmniej formalno-prawną (U.S.C.) A nie ma to nic wspólnego z "około kościelnymi grupami".
lavinka pisze: Natomiast skąd to marudzenie u mężczyzn, których raczej nikt do ślubu nie zmusza to nie wiem.
Nie będąc samcem tego tematu nie da się pojąć. Ale może tak: po ślubie wszystkie żony starają się nas wykończyć, czego oznak nie było przed ślubem :) Że nie wspomnę o niższym poziomie testosteronu, który działa jak różowe okulary. Na jego poziom niestety nie mamy wpływu.
lavinka pisze:Chyba że mówimy o sytuacji, kiedy pan ucieka z domu na kesze, by się wywinąć od obowiązków. No ale to nie wina hobby jako takiego tylko niedojrzałości pana. Równie dobrze mógłby wychodzić do kumpli na trzepak, co za różnica? Tylko nie nazywajmy tego wtedy "moja żona nie akceptuje mojego hobby", bo to hobby nie ma w tym wypadku kompletnie nic do rzeczy :)
Żony są bardzo mało tolerancyjne na hobby swoich mężów. Podświadomie traktują to jako próbę zerwania się ze smyczy. Stąd nagłe mnożenie spraw nagłej potrzeby w momencie próby wyskoczenia w teren. A potem zarzut nieróbstwa. Wspomnę jeszcze, że same mają dużo mniej zainteresowań niż my, więc nie bardzo czują znaczenie słowa "pasja"...

A hobby: mamy je po to aby zwyczajnie nie zwariować. I nie musi to być geo/opencaching

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 18:46
autor: lavinka
Bardzo dziwne rzeczy opowiadasz. Od kiedy to małżeństwo ma cokolwiek wspólnego ze smyczą? Jeśli tak to postrzegasz, współczuje żonie, a raczej żonom, bo z takimi poglądami zapewne na jednej nie skończysz :)
Mówię o środowiskach okołokościelnych, bo tylko tam zauważyłam syndrom smyczy o której wspomniałeś. Bierze się ona ze strachu przed zostaniem rozwódką. Rozwódka w kręgach koscielnych (wcale nie mam na myśli oazowców, mam na myśli wszystkie osoby które wzięły ślub kościelny ponieważ żona była katoliczką a pan niekoniecznie) ma jeszcze gorzej niż stara panna. Po prostu kobieta dramatycznie boi się zostać sama, bo wtedy odwrócą się od niej wszystkie koleżanki mężatki ze strachu, że ta odbije im mężów. A przy okazji rodzina, bo to taka co męża nie zdołała utrzymać.
Rozumiem, że niektóre żony zabraniają też spotykania się mężom z koleżankami tak? Pff. Zazdrość zazdrością, normalna sprawa (sama mam ten problem, bo jestem straaaasznie zazdrosna o Meteora), ale trzeba być rzeczywiście mięczakiem, by się żonie w ten sposób dać szantażować :S

Poza tym co dziwnego jest w wychowywaniu dzieci bez posiadania papieru ze ślubem? Normalna sprawa, dziecko uznane w urzędzie, w razie czego odpis aktu urodzenia w portfelu (na wypadek starcia z policją lub lekarzem), ewentualne sprawy alimentacyjne też można ustalić bez ślubu. Nawet kredyt można wziąć osobno (zwyczajnie w dwie osoby, nie jako małżeństwo). Meldunek też bez problemu, spadek też można załatwić u notariusza. Trochę latania po urzędach, ale przynajmniej nie ma problemu z odkręcaniem (znam sprawy rozwodowe trwające już trzeci rok a końca nie widać, bo jedna rozprawa na pół roku). Żeby nie wiem ile, odkręcanie spraw urzędowych w przypadku zwykłego rozstania trwa o niebo krócej.

Jest XXI wiek, na wypadek gdybyś nie zauważył. :)

To, że Ty masz zbyt wąskie horyzonty i sobie czegoś nie wyobrażasz - nie oznacza wszak, że jest to niemożliwe.

[a nie mówiłam, ze będzie flejm?]

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 19:25
autor: Cebulka
lavinka pisze:O ile mi wiadomo parcie na ślub mają głównie okołokościelne grupy.
Zgadzam się. Ale to wynika raczej głównie z tego, że wierzącym zależy na "zalegalizowaniu" (że tak to ujmę w skrócie) swojego związku przed bogiem. A niewierzący mają ze ślubu tylko dwie korzyści: fajne wesele i wspólne rozliczanie podatków. A to niekiedy za mało, żeby się chciało człowiekowi ganiać po urzędach.
lavinka pisze:Chyba że mówimy o sytuacji, kiedy pan ucieka z domu na kesze, by się wywinąć od obowiązków. No ale to nie wina hobby jako takiego tylko niedojrzałości pana. Równie dobrze mógłby wychodzić do kumpli na trzepak, co za różnica? Tylko nie nazywajmy tego wtedy "moja żona nie akceptuje mojego hobby", bo to hobby nie ma w tym wypadku kompletnie nic do rzeczy :)
Cały ten wątek przypomina mi jako żywo rozmowę, którą odbyłam z pewnymi panami (że personalnie nie wymienię :wink:) w maju, późną nocą przy ognisku, kiedy żony tych panów opiekowały się dziećmi w pokojach tudzież dawno spały. I powiem Ci, że obu stron padały dość podobne argumenty, co tutaj na forum... Konkluzja (poza tym, że piwo jest dobre) była taka, że nie każdy dobrze odnajduje się w partnerstwie i niektórzy wolą tradycyjny podział ról, który wbrew pozorom ma pewne korzyści - w postaci poczucia stabilizacji, dobrych warunków do wychowywania potomstwa itd. Czyli w sumie co kto lubi.
Ale marudzenie niektórych tutaj na swoje partnerki szczerze mnie zadziwia. Nie pasuje, to się rozwieść i cześć - tu zgadzam się z Łowcą.
marwaldor pisze: Przykład: nie wyobrażam sobie posiadania dzieci w niezalegalizowanym związku. Mam na myśli legalizację przynajmniej formalno-prawną (U.S.C.)
A to dlaczego? Chętnie się dowiem.

marwaldor pisze:Żony są bardzo mało tolerancyjne na hobby swoich mężów. Podświadomie traktują to jako próbę zerwania się ze smyczy. Stąd nagłe mnożenie spraw nagłej potrzeby w momencie próby wyskoczenia w teren. A potem zarzut nieróbstwa. Wspomnę jeszcze, że same mają dużo mniej zainteresowań niż my, więc nie bardzo czują znaczenie słowa "pasja"...
W ten oto sposób za jednym zamachem obraziłeś wszystkich użytkowników mających żony, użytkowniczki będące żonami oraz użytkowniczki, które jeszcze żonami nie są, ale kiedyś będą. Gratulacje :D

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 20:03
autor: marwaldor
Cebulka pisze: W ten oto sposób za jednym zamachem obraziłeś wszystkich użytkowników mających żony, użytkowniczki będące żonami oraz użytkowniczki, które jeszcze żonami nie są, ale kiedyś będą. Gratulacje :D
Brak wciągającego hobby nie jest obrazą.
Poza tym ja tylko stwierdzam fakty. I mówię, czego sobie nie wyobrażam. I opisuję co widzę w całym środowisku moich żonatych znajomych.
O reszcie porozmawiamy za kilka lat, jak wszystkie nabierzecie praktyki :) Zapytam wtedy tylko o jedno: Czy Wasze dzieci pochodzą z nieformalnych związków... I zadam pytanie:
Cebulka pisze: A to dlaczego? Chętnie się dowiem.

A co do związku "środowisk okołokościelnych" i chęci zawierania ślubów dalej twierdzę, że większych pierdół nie słyszałem :) W ten oto sposób, a dokładnie tym porównaniem, za jednym zamachem zostali obrażeni wszyscy małżonkowie obu płci, oraz ci co dopiero mają się pobrać.

P.S.
Cebulka pisze: Ale marudzenie niektórych tutaj na swoje partnerki szczerze mnie zadziwia. Nie pasuje, to się rozwieść i cześć - tu zgadzam się z Łowcą.
Przeważnie to proponujecie, jak już urodzicie mężowi dziecko. Wcześniej jakoś brakuje odwagi, bo wtedy prawdopodobieństwo że mąż pójdzie w siną dal jest bardzo wysokie.

Poza tym miał to być temat do żartów, a zaczęliśmy się niepotrzebnie przepychać :)

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 21:12
autor: Stryker
"Kluczem do dobrego związku jest jego brak" ;-)

@marwaldor, dla mnie też związek parcia na ołtarz i bycia w "środowisku okołokościelnym" jest oczywisty. Poza tym "nieco" niestosowne pytania zadajesz wg mnie aby na końcu stwierdzić, że "miał być temat do żartów". Granica jest cienka, sam ją przekraczasz..

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 21:35
autor: Żywcu
Cebulka pisze:Cały ten wątek przypomina mi jako żywo rozmowę, którą odbyłam z pewnymi panami (że personalnie nie wymienię :wink:) w maju, późną nocą przy ognisku, kiedy żony tych panów opiekowały się dziećmi w pokojach tudzież dawno spały. I powiem Ci, że obu stron padały dość podobne argumenty, co tutaj na forum... Konkluzja (poza tym, że piwo jest dobre) była taka, że nie każdy dobrze odnajduje się w partnerstwie i niektórzy wolą tradycyjny podział ról, który wbrew pozorom ma pewne korzyści - w postaci poczucia stabilizacji, dobrych warunków do wychowywania potomstwa itd. Czyli w sumie co kto lubi.
Chyba w części tej rozmowy, brałem udział i potwierdzam - piwo, było dobre :D
Mi się przypomina jeszcze inna kwestia partnerstwa, którą poruszaliśmy - ale mam nadzieję, że wątek w tym kierunku nie pójdzie 8)

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: wtorek 18 października 2011, 21:45
autor: krystiant
Stryker pisze:związek parcia na ołtarz i bycia w "środowisku okołokościelnym" jest oczywisty.
Śluby to nie tylko ołtarz i kościół. Ostatnimi czasy, jak czytam prasę, to mam wrażenie, że największe parcie na śluby mają pary jednopłciowe... Jak to się ma do waszych zaobserwowanych "oczywistości"? :wink:

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 00:04
autor: Lza
Śluby to nie tylko ołtarz i kościół. Ostatnimi czasy, jak czytam prasę, to mam wrażenie, że największe parcie na śluby mają pary jednopłciowe... Jak to się ma do waszych zaobserwowanych "oczywistości"?
Swoją wypowiedź muszę poprzedzić cytatem z logu kesza (op2867)
2011-09-17 reaper1 Znaleziona
Znaleziona.
Dwie Panie przede mną nie szczędziły miejsca na swą pieczęć ;)
Otóż oświadczam, że (jako prawdopodobnie jedyna para jednopłciowa w serwisie OC) - nie mamy wraz z Elą parcia na małżeństwo. :twisted:

Re: Wydzielone: "geocaching czy małżeństwo"

: środa 19 października 2011, 00:24
autor: Sebastian
Hmm, a ja tam uważam, że czy to jest związek geokeszerki płci żeńskiej z geokeszerem płci męskiej, czy jest to związek dwóch geokeszerek płci żeńskiej, czy też dwóch geokeszerów płci męskiej, wszyscy powinni mieć równe prawa, czy to przez zawarcie związku małżeńskiego, czy też przez legalny związek partnerski. Powinni mieć prawo do wychowywania młodych geokeszerów, radości ze wspólnego życia, oraz naszej zabawy. I tyle. Wiem, że pojechałem po bandzie, przepraszam jeżeli kogoś moją wypowiedzią uraziłem.

Pozdrawiam serdecznie - Sebek