Strona 18 z 29
: piątek 03 kwietnia 2009, 18:14
autor: Voit
Indar, świetne...

: piątek 03 kwietnia 2009, 20:31
autor: Charioz
Pod połową wspomnień/postulatów sprzedawcy hondy podpisuję się oboma rękoma. Gdzie te bułki? Parówki też lepsze bywały. I mleko. A takie rzadkie jogurty do picia pamiętacie? A kefir? Gdzie jest kefir??? Komu to przeszkadzało...
: piątek 03 kwietnia 2009, 20:57
autor: Spider
Post usuniety na prosbe autora.
: sobota 04 kwietnia 2009, 09:01
autor: Bazyl69
Orientuj się po niebie - poradnik.
- Jeśli niebo jest ciemne i zachmurzone - znaczy, że niedługo będzie ranek.
- Jeśli niebo obłożone jest asfaltem - znaczy, że jest ono z drugiej strony głowy.
- Jeśli niebo jest białe - prawdopodobnie jesteś już w domu.
- Jeśli niebo obłożone jest kafelkami - jesteś w izbie wytrzeźwień.
- Jeśli niebo jest drewniane i możesz do niego sięgnąć ręką - to bardzo zła wróżba...
: sobota 04 kwietnia 2009, 09:22
autor: kwieto
Charioz pisze:Gdzie jest kefir???
W sklepie?
Ale nie martwcie się, to wszystko jeszcze istnieje:
http://www.youtube.com/watch?v=bQWP7P2T ... 28&index=5
Mnie się najbardziej podoba opis pasty do zębów :"P
: poniedziałek 06 kwietnia 2009, 14:12
autor: Thathanka
: środa 08 kwietnia 2009, 08:21
autor: coza
- Tato, a jak przyszedłem na świat?
- No dobrze mój synu, kiedyś musieliśmy odbyć tę rozmowę: Tata poznał
mamę na chatroomie.
Później tata i mama spotkali się w cyberkafejce i w toalecie mama
zechciała zrobić kilka downloadów z taty memory stick'a.
Jak tata był gotowy z uploadem zauważyliśmy, że nie zainstalowaliśmy
żadnego firewalla.
Niestety było już za późno, żeby nacisnąć "Cancel" albo "Esc",
a i meldunek "Czy na pewno chcesz ściągnąć plik?" już na początku skasowaliśmy w opcjach "Ustawienia".
Antywirus u twojej mamy już od dłuższego czasu nie był uaktualniany i nie poradził sobie z taty robakiem.
Więc nacisnęliśmy klawisz "Enter" i mama otrzymała komunikat:
"Przypuszczalny czas kopiowania 9 miesięcy"...
: środa 08 kwietnia 2009, 18:56
autor: misiakw
świetne
: środa 08 kwietnia 2009, 20:50
autor: Charioz
To nie jest Kwieto takie proste i czarno-białe. I zapewniam cię że kefiru w małych szklanych butelkach już w sklepach nie ma. Od jakiś 20 lat.
Ale tu przecież dowcipy mają być:
Stirlitz wypoczywa w swoim tajnym mieszkaniu. Nagle wazon z kwiatami spada z parapetu i rozbija Stirlitzowi głowę. To tajny sygnał - znak, że jego żona właśnie powiła syna. Stirlitz ukradkiem ociera ojcowskie łzy. Tęskni. Od siedmiu lat nie był w domu.
Stirlitz, Miller i Kaltenbruner grali w karty. Stirlitzowi karta nie szła, ale umiał robić dobrą minę do złej gry. Gdy tylko odszedł się wysikać, mina zadziałała...
Stirlitz wszedł do kawiarni Elefant.
- To Stirlitz. Zaraz będzie zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - odpowiedział drugi. - To nie on.
- Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.
Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywał 80 km/h. Obok szedł Stirlitz udając, że nigdzie się nie spieszy.
Sztyrlic ukradkiem karmił niemieckie dzieci.
Od ukradka dzieci puchły i umierały.
Stirlitz się zamyślił. Spodobało mu się to, więc zamyślił się jeszcze raz.
Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Muller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.
Stirlitz zaatakował z nienacka. Znienacko bronił się tak jak umiał. A Umiał to też był nie lada zawodnik...
Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia, ale Stirlitz ich przechytrzył. Uciekł przez wejście.
Stirlitz wolnym krokiem zbliżył się do lokalu kontaktowego. Zapukał umówione 127 razy. Nikt nie otworzył. Po namyśle wyszedł na ulicę i spojrzał w okno. Tak, nie mylił się. Na parapecie stały 63 żelazka - znak wpadki.
Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka-uszanka, może walonki, a może ciągnący się za nim spadochron?
: środa 08 kwietnia 2009, 21:14
autor: Wanoga
W pewnej jednostce wojskowej szef wyszkolenia wprowadził urozmaicenie ćwiczeń strzeleckich polegające na strzelaniu do baloników wypełnionych wodorem. Widać od razu, kiedy cel trafiony, szereg innych zalet, ogólnie się spodobało. Z czasem zaczęto stosować prezerwatywy, bo jak raz były tańsze. I tak, pewnego dnia, młody porucznik Rżewski został wysłany do apteki po zakup akcesoriów szkoleniowych. Wchodzi do apteki, młoda aptekarka pyta go:
- Czym mogę służyć, panie oficerze?
- Poproszę całą skrzynkę prezerwatyw.
Aptekarka spłoniła się i zawstydzona pyta:
- Całą skrzynkę?! Panie oficerze, na cóż panu aż tyle?
Porucznik Rżewski uczciwie odpowiedział:
- Ăwiczyć trzeba...
I tak zaczęły krążyć plotki o poruczniku Rżewskim.
--
Na pewnym przyjęciu Rżewski zobaczył niczego sobie kobietę. Stała do
niego odwrócona tyłem i rozmawiała z gospodarzem. Rżewski już
podchodził, żeby zagadać, kiedy jego cel odwrócił się, dowodząc
prawdziwości porzekadła "z tyłu liceum, z przodu muzeum". Rżewski
tymczasem już otwierał usta, żeby poderwać towarek, jednak rozmyślił się
i rzekł:
- Żeby pani miała taki ładny przód, jak tył, to bym panią ucałował bez
namysłu!
- To całuj pan tam, gdzieżem jest piękna...
--
Późny zimowy wieczór.
Bal.
Porucznik Rżewski wychodzi na balkon załatwić swoją potrzebę. W trakcie oddawania moczu przez balustradę - na balkon wchodzi Natasza Rostowa.
- Poruczniku! Co się pan tak prostacko wypina? - pyta.
- Ależ co Pani mówi, Nataszo! Proszę popatrzeć na dół, jak świat się błyszczy w świetle księżyca, jak mieni się wszystkimi barwami tęczy,
jak te błyszczące krople niby koraliki osiadają na liściach drzew, na trawie, jakby czarodziej rozypał garść brylantów...
- Jaki pan romantyczny, poruczniku!
- No własnie Nataszo! A mówią, żem cham i prostak...
--
: piątek 10 kwietnia 2009, 20:55
autor: elektronika
tak na powrót:
Dzwonek do drzwi... Kobieta otwiera, a tu tuż za progiem stoi żebrak.
- Dzień dobry Pani, czy poratowałaby Pani biednego człowieka kawałkiem suchego chleba?
Kobieta spojrzała na niego z litością i mówi:
- O widzi pan! Właśnie zrobiłam tort, to panu dam kawałek.
- Nie, nie! Proszę się nie fatygować, suchy chleb w zupełności wystarczy.
- Ale, proszę pana, jutro może się zdarzyć taka sytuacja mnie i wtedy może to pan mnie poratuje. Po dłuższym okresie sporu żebrak w końcu zgodził się przyjąć kawałek tortu. Idzie z nim przez ulicę i mruczy pod nosem:
- Torcik! K***a torcik...! A na c**j mi torcik? Jak ja k***a przez niego denaturat przepuszczę?!
***
Prałatowi Henrykowi ktoś ukradł z klatki ptaszka. Podczas niedzielnej mszy prałat pyta parafian:
- Kto ma ptaszka?
Podnosi się las męskich rąk.
- Nie o to mi chodzi - mówi prałat. - Kto widział ptaszka?
Podnosi się las kobiecych rak.
Prałat wkurzony:
- Nie o to pytam! Kto widział mojego ptaszka?
Wszyscy ministranci podnoszą ręce.
: sobota 11 kwietnia 2009, 10:07
autor: Voit
: czwartek 16 kwietnia 2009, 00:20
autor: Nannette
: czwartek 16 kwietnia 2009, 04:33
autor: Saracen
Po prostu nigdy nie robiła tego dobrze ;D
: czwartek 16 kwietnia 2009, 14:39
autor: Voit
Saracen pisze:Po prostu nigdy nie robiła tego dobrze ;D
...Chociaż kiedyś robiła to lepiej niż obecnie.