Będzie ironicznie i złośliwie, nie trzeba czytać. To co jest niżej to jest moje zdanie i nie musicie się z nim zgadzać, to póki co, jeszcze wolny kraj, każdy może mieć swoje zdanie i używać do keszowania co chce i jak chce. I nie będzie się odnosiło tylko do szukania skrzynek ale ogólnie używania nawigacji w terenie.
Do rzeczy.
Jeśli ktoś idąc np do lasu po kesze, zamiast podziwiać okoliczność przyrody ślepi się w ekran giepsa/smartfona żeby się nie zgubić to niech lepiej posiedzi w domu. A czytając jakie tu niektórzy wysuwają uwagi sądzę, że są tacy co tak robią (choćby ciągłe podświetlanie ekranu w Oregonie)
Jeśli ktoś używa tylko giepsa/smartfona jako głównego, jedynego mapnika zamiast wziąć w kieszeń papierową mapę terenu, w którym ma zamiar się poruszać to też robi błąd. Niezależnie jakie mapy w smartfonie/giepsie będzie używał, czy to wektorowych (których podobno nie ma żadnych sensownych*), czy to zeskanowane i skalibrowane rastrowe nadal ciężko będzie złapać szerszą perspektywę nawet na wypasionym 4,6 calowym ekranie smartfona. Dlatego trzeba mieć papierową wersję mapy a elektroniki używać jako dodatek ułatwiający orientację i nawigowanie w terenie.
Nie ma urządzenia idealnego, co to by każdemu pasowało. Jeśli komuś nie odpowiada Oregon Garmina to nie oznacza, że
wszystkie Garminy są do d..py. A soft do Oregona w sumie słynie z błędów (zresztą większość nowych odbiorników Garmina tak ma) .
Nie ma też urządzenia do wszystkiego - jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego bo i tak część funkcji jest zrobionych po łepkach.
Jeśli ktoś chce giepsa
tylko do keszowania to szkoda kasy na Garmina. Przerost formy nad treścią. Jeśli chcesz odbiornika także używać na rowerze, w górach czy innych terenowych wędrówkach to warto zastanowić się na Garminem (są inne odbiorniki tego producenta, niż nie do końca udane Oregony).
Nie ma urządzenia zaprojektowanego ad A do Z tylko do keszowania, zresztą jak widzę po wpisach innych są różne wymagania od takiego sprzętu więc trudno byłoby coś takiego skonstruować.
Ja używam od ponad trzech lat Garmina Vista HCx, to już leciwy odbiornik, ale widzę po doświadczeniach niektórych, że chyba lepszy od Oregona. Nie potrzebuję ciągłego podświetlania, w większości przypadków widać co jest na ekranie bez podświetlania, nawet w nocy przy czołówce. Uchwyt rowerowy jakoś mi się nie przemieszcza po kierownicy. Baterie wystarczają na długo, i zawsze można je kupić w przydrożnym kiosku (a dwa komplety w kieszeni czy plecaku nie ważą znów tak wiele)
Mam też smartfona, którego w keszowaniu używam jako bazę danych opisów skrzynek, a nie jako nawigatora (choć mógłbym - ale mam do tego Garmina, który lepiej się sprawdza i jest odporniejszy na warunki środowiskowe), ale to bardziej dlatego, że jak większość facetów jestem gadżeciarzem, ale używam go też do wielu innych rzeczy niż keszowanie, choćby po to by z niego dzwonić
i mieć dostęp do sieci i jeszcze kilku innych. I jakoś nie rozumiem tych wyliczeń kosztów używania smartfona tylko przez pryzmat keszowania jakby tylko do tego miał służyć, a nie przy okazji skoro można.
Po co też komuś w urządzeniu wszystkie polskie (i nie tylko polskie) kesze jako waypointy. Przecież można je dorzucać partiami w razie potrzeby dla danego obszaru. Nie wierzę, że ktoś kto porusza się ciągle po kraju (jak opisany przypadek wyżej) nie ma dostępu do laptopa by uzupełnić kesze (a dostęp do darmowego netu jest dość łatwo znaleźć - choćby np w McDonaldach)
Może mnie ktoś nazywać fanboyem Garmina, mam to gdzieś. Używam takiego ustrojstwa i mam w nim mapy, które zaspokajają 90% moich potrzeb (jednym z braków mojej mapy jest to, że jest routowalna, ale i tak często poruszam się "na krechę" a jej dokładność porównywalna do popularnymi topo 50k). Nie jest doskonały, ale czy są takie urządzenia? Wystarczy wiedzieć jakie ma ograniczenia i jak umieć go używać.
*już
tu kiedyś podawałem przykłady, że jak ktoś nie ma odpowiedniej mapy do Garmina to nie nie znaczy, że takowe nie istnieją.