Drabinka nam się przydała nie raz przy okazji wizyty na Linii Mołotowa.
Ale to raczej taki sprzęt na specjalne okazje.
Ze sobą na wyprawy wozimy tylko porządne rękawiczki,
porządną łopatkę (od momentu jak nam Mieszko połamał taką za 5 zł z Biedronki
multitoola, scyzoryk, nożyk, 3 latarki do tego, kujkę i 2 aparaty foto
z innych pierdołków - ładowarki do wszystkich możliwych sprzętów i GPS, w tym ładowarkę do baterii R6 i takie tam
Ale któż tego ze sobą nie zabiera..?
Całości uzupełnia zestaw do reaktywacji/reanimowania keszy - czyli plecak wypełniony strunówkami i wszelkiej maści woreczkami, logbookami w różnych wielkościach, ołówkami, taśmami klejącymi i jakimiś innymi pierdułkami w tym stylu.
Zawsze kilka moczówek i innych pudełeczek ze sobą, tak w razie czego.
Pewnie w miarę wyjazdów w różne miejsca nazbiera się nam też tyle "barachła" do wożenia, ale to jeszcze przed nami.
Zabrania tej machiny to Wam gratulujęetnamars pisze:Cały taki osprzęt (+komplet zapasowych ciuchów na przebranie) spokojnie mieści się nam w bagażniku hatchbacka (nasza drabina ma 3.8m). Ba...na to wszystko weszła Maszyna Mill'azbyszaci pisze: Jeździsz cieżarówką na keszowanie?